Regaty YKP 2011

Wieczorem czeka nas spotkanie przy szklaneczce czegoś mocniejszego. Za nim to jednak nastąpiło, o mały włos nie doszło do wielkiego nieszczęścia. Maciek podczas taklowania grota został uderzony bezpośrednio w otwarte oko plastykową kulką na końcu gumki zabezpieczającej, która się odblokowała. Wyglądało fatalnie. Z każdą godziną coraz gorzej. Krwiak oka wyglądał nieszczególnie. Maciek twardziel. Pomimo kontuzji przystąpił do kolacji i na drugi dzień do zawodów. Na marginesie dodam, że kontuzja nie okazała się groźna w skutkach, lecz krwiak zniknął po kilku tygodniach.

Na kolacji odśpiewaliśmy Jackowi gromkie 100 lat – miał w poprzednim tygodniu imieniny. Solenizantowi udzieliła się atmosfera i kpił wesoło cały wieczór. Atrakcjom nie było końca, kiedy Sylwia i Kuba zakomunikowali (Wściekła), że będą mieli dziecko. Posypały się toasty. Sylwia, która przebywała w trakcie regat na brzegu prezentowała swoje zdjęcia wykonane w trakcie regat. Większość z nich możecie obejrzeć w galerii.

Niedzielny poranek przyniósł wzmocnienie siły wiatru. W dalszym ciągu utrzymywała się słoneczna pogoda. Tego dnia odbyły się dwa wyścigi: pierwszy do klasyfikacji regat, drugi oddzielny długodystansowy o Błękitną Wstęgę Jeziora Zegrzyńskiego. Zwycięstwo w regatach było rozstrzygnięte. Nam przyszło się zmagać w pierwszym wyścigu z Raptu’s-em o drugie miejsce. Z batalii zwycięsko wyszedł Raptu’s zajmując przed nami drugie miejsce w wyścigu i całych regatach. Ulung Team wygrywa ostatni wyścig i regaty. Brawo. Okazją do rewanżu będzie ostatni wyścig długodystansowy o Błękitną Wstęgę Jeziora Zegrzyńskiego. Komisja wydłużyła trasę. Dolna bojka prawie pod mostem na Wyszków, górna przy ujściu Bugu. Wiatr ok. 5. Zaczyna się walka nie tylko o miejsce, ale i o sprzęt. Najlepiej startuje Raptu’s. My za nim. Łukasz na UT obiera drugą stronę. Przy boi jest pierwszy i od razu stawia gennaker. Lideruje w całym wyścigu. Kontroluje wyścig, za nim Tango „Rozwiany Dym”. Łukasz przegrywa wyścig o Błękitną Wstęgę o  włos pomimo, że wyszedł z dolnej boji pierwszy. Okazało się, że zdecydował się zrobić halsówkę. Tango popłynęło jednym halsem do mety. Złapało odkrędkę i wydało. Piotr na  Heveta 5 odpadł. Usterka salingu spowodowała połamanie masztu. Prawie do końca kontrolowaliśmy dystans do Jacka, lecz w pewnym momencie idąc prędkością zbliżoną do wejścia w ślizg, coś pękło. Odgłos się zaniósł po całej łódce. Szanując sprzęt odpuściliśmy. Szans na zwycięstwo nie było. Maciek czuł niedosyt, chciał powalczyć z Jackiem. Jak się później okazało puściło kilka włókien w nawietrznej wancie. Do nieszczęścia było niedaleko.

Możliwość komentowania jest wyłączona.