Otwarte Mistrzostwa Warszawy 2009

Po dwóch tygodniach przerwy po MPJK doszło do kolejnej konfrontacji załóg i łodzi. Spotkaliśmy się na Otwartych Mistrzostwach Warszawy 5-6.09.2009 na Zalewie Zegrzyńskim w Nieporęcie. Impreza przyciągnęła ambitne załogi i silny front atmosferyczny. Bardzo wietrzna pogoda z wiatrem dochodzącym do 28-30 węzłów stworzyła trudne warunki żeglarskie…

Sensei w opałach.

Na starcie pojawił się po raz pierwszy w tym roku team „Raptusa”: Jacek, Krzysiek i Piotrek, którzy w trudnych warunkach najlepiej się prezentowali i wygrali regaty. Sam Jacek mimo zwycięstwa i skutecznego przeganiania nawet szybszych od Sympathy Skippi 650, nie krył swojego niezadowolenia z powodu kilku wpadek. Niefortunny manewr w pierwszym wyścigu doprowadził do zgubienia załoganta po bardzo silnym przechyle, co doprowadziło do dyskwalifikacji ponieważ pływającego Piotra podjęła łódź ratunkowa. „Brak opływania” – podkreślił Jacek.

Bardzo dobrze zaprezentowali się żeglarze z łodzi „Erica”. Równe, regularne starty, efektowne trapezowanie załogi na tle szaro-czerwonego kadłuba zapewniło dobre pewne drugie miejsce. Skutecznie z nimi konkurowali czerwono-czarni: Sułtan, Fazzi i Słowik do momentu nastąpienia „katastrofy transportowej na szlaku żeglownym”. Jak zapałka złamał się maszt „Sensei” co zniweczyło szanse na skuteczną walkę o drugie miejsce.

Drugie miejsce przepadło. "Erica" wyprzedza na prawym halsie.

Bardzo silne wiatry i przygody innych załóg wzbudziły w nas czujność i ostrożność. Załoga w swoim składzie znacząco różniła się od załogi w poprzednim starcie, więc pierwsze wyścigi to tak naprawdę treningi. Wywrotki, połamane maszty spowodowały że zrezygnowaliśmy z podnoszenia gennakera. Dzień zakończyliśmy na trzecim miejscu. Sternik Darek obolały w rękach wciąż doszukiwał się przyczyny ciężkiej pracy steru. Po zakończonych wyścigach i podpłynięciu do portu szukaniem przyczyny nie było końca. Może ustawienie masztu, może bomu, może ster ma za krótki rumpel ? Pytaniom nie było końca. Rozwiązanie dopiero w towarzystwie Eli, Mirki i Tadzia wieczorem pomógł znaleźć Jacek. Zbyt krótki kontrfał płetwy sterowej ! – brzmiał a recepta. Dzięki doktorku ! Pomogło.

Sensei team walczył ze swoim problemem. Uszkodzony maszt uwięził grota i wiele trudów musieli podjąć Fazzi i Sułtan, aby wyjąć go bezpiecznie.

Niedziela; dzień drugi regat. Po krótkiej ocenie szans i podliczeniu potencjalnych punktów do zdobycia okazało się że aby zdobyć chociaż drugie miejsce, trzeba dwa razy wygrać. „Nieosiągalne” skwitowaliśmy wspólnie. Pozostało wystartowanie i pokazanie się z jak najlepszej strony.

Warunki wiatrowe jeszcze silniejsze niż w sobotę. W ślad za załogą Raptusa refujemy grota. W trakcie płynięcia na start stwierdzamy pęknięcie spoiny spawowej na rumplu. Chociaż ster pracował lżej, siły na rumplu przy kontrach były tak wysokie, że szczelina powiększała się z każdym zwrotem. Start stanął pod znakiem zapytania. Żeglowanie w takich warunkach bez steru to kuszenie losu. Darek zdecydował, że spróbujemy. Razem z Grześkiem postanowiliśmy bacznie obserwować zachowanie steru. W kilka minut po starcie, po znalezieniu się na kursie Skippi650, który płynął na prawym halsie wykonujemy gwałtowny zwrot, by zapobiec kolizji. Działo się to tak szybko, że po chwili łodź prawie leżała na lewej burcie, Grzegorz wylądował w wodzie, ja obserwując wynurzający się miecz byłem gotów wyskoczyć nań, aby zapobiec grzybowi. Szczęśliwie łódź samodzielnie się wyprostowała – wystarczyło odknagować szoty. Grzegorz po chwili był w środku mokrzusieńki, przytomnie zachował zimną krew i nie pozwolił oderwać się od mknącego jachtu. Resztki wody z kokpitu spłynęły przez rufę -” Płyniemy dalej ! ” – krzyknął Darek i śmignęliśmy w stronę górnego znaku. W końcu dotarliśmy na metę na drugim miejscu, ale po oględzinach steru postanowiliśmy przerwać udział w regatach.

Wyniki regat:

1. Raptur’s

2.Erica

3. Daina

Możliwość komentowania jest wyłączona.